sobota, 25 lipca 2015

Prolog

Hej, jestem Alexander, mam 16 lat i tak zwane zjebane życie. Chcecie wiedzieć dlaczego? Zaraz wam wytłumaczę. Po zakończeniu tego cholernego gimnazjum, moja mama stwierdziła, że dobrze mi zrobi zmiana otoczenia i od września posyła mnie do szkoły z internatem. HURA! W sumie wszyscy się cieszą. Szkoda tylko, że ja nie. Zdaje sobie sprawę, że ona chce się mnie po prostu pozbyć z domu. Ale żeby od razu internat na jakimś zadupiu? Przesada... No ale dobra, spędziłem te wakacje ze znajomymi i naszedł dzień wyjazdu. Dwudziesty dziewiąty sierpnia - dzień zakończenia mojego życia. Nie przesadzam. Zostawiam tutaj swoich przyjaciół, dziewczynę, która mi się się podoba, oraz młodszego brata. Właśnie teraz się z nimi żegnam. Młody pomógł mi zanieść torby do samochodu. Po kolei pożegnałem się z Jules, Marcy, Davem i Marciem, został tylko Lucas. Przytuliłem mocno brata szepcząc mu, że da radę, po czym wsiadłem do stalowej puszki. Wychyliłem się jeszcze przez okno i krzyknąłem "Życzcie mi powodzenia!", po czym odjechaliśmy. Spojrzałem na swoją matkę i się skrzywiłem. Na jej twarzy było widać tylko i wyłącznie zadowolenie. Wredne babsko. Z jednej strony tam nie będę musiał jej widywać, czyli jednak są jakieś plusy. Założyłem słuchawki, zatapiając się w krainę spokoju i rocka...