PROLOG
Hej, jestem Alexander, mam 16 lat i tak zwane zjebane życie. Chcecie
wiedzieć dlaczego? Zaraz wam wytłumaczę. Po zakończeniu tego cholernego
gimnazjum, moja mama stwierdziła, że dobrze mi zrobi zmiana otoczenia i
od września posyła mnie do szkoły z internatem. HURA! W sumie wszyscy
się cieszą. Szkoda tylko, że ja nie. Zdaje sobie sprawę, że ona chce się
mnie po prostu pozbyć z domu. Ale żeby od razu internat na jakimś
zadupiu? Przesada... No ale dobra, spędziłem te wakacje ze znajomymi i
naszedł dzień wyjazdu. Dwudziesty dziewiąty sierpnia - dzień zakończenia
mojego życia. Nie przesadzam. Zostawiam tutaj swoich przyjaciół,
dziewczynę, która mi się się podoba, oraz młodszego brata. Właśnie teraz
się z nimi żegnam. Młody pomógł mi zanieść torby do samochodu. Po kolei
pożegnałem się z Jules, Marcy, Davem i Marciem, został tylko Lucas.
Przytuliłem mocno brata szepcząc mu, że da radę, po czym wsiadłem do
stalowej puszki. Wychyliłem się jeszcze przez okno i krzyknąłem "Życzcie
mi powodzenia!", po czym odjechaliśmy. Spojrzałem na swoją matkę i się
skrzywiłem. Na jej twarzy było widać tylko i wyłącznie zadowolenie.
Wredne babsko. Z jednej strony tam nie będę musiał jej widywać, czyli
jednak są jakieś plusy. Założyłem słuchawki, zatapiając się w krainę
spokoju i rocka...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz